Z Pawłem Ryncarzem, Mistrzem Polski Juniorów i Mistrzem Polski w klasyfikacji generalnej e-trial, porozmawiamy o tym mało znanym w Polsce sporcie i pokażemy, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
E-trial wydaje się być sportem nieosiągalnym dla przeciętnego człowieka. To akrobatyka na najwyższym poziomie. Jak w ogóle się do tego zabrać?
Paweł Ryncarz: Dla kogoś kto pierwszy raz ogląda zawody w e-trialu ta dyscyplina może sprawiać wrażenie nieprawdopodobnie trudnej, zwłaszcza jeśli widzimy w Internecie filmy z przejazdami najlepszych zawodników trialowych. To wrażenia mija, gdy nieco się tym sporcie zagłębimy. Zaczynamy przygodę z e-trialem stopniowo – od najłatwiejszych ćwiczeń, które pozwalają złapać lepszy kontakt z motocyklem oraz wyczuć go w trudniejszym terenie. Początkującym polecam pracować z zawodnikiem trialowym, który wytłumaczy działanie motocykla, pokaże prawidłową pozycje podczas jazdy oraz kilka ćwiczeń ułatwiających pierwsze treningi. Razem z tatą prowadzimy szkole trialową RYNCARZ TEAM, gdzie pomagamy zacząć swoją przygodę z motocyklami trialowym i nie tylko. Szkolimy dzieci, młodzież i dorosłych.
Zawody w e-trialu odbywają się w terenie górzystym, skalistym. Czy da się trenować ten sport, mieszkając nad morzem lub na Mazowszu? Można nabrać określonych umiejętności np. w hali czy tymczasowo wybudowanych torze?
PR: Można zacząć przygodę z e-trialem gdziekolwiek. Nawet jeśli w okolicy nie ma pięknego terenu do jazdy po dużych skałach czy stromych podjazdach. Na sam początek wystarczy kawałek płaskiego placu, gdzie swobodnie możemy trenować stanie na motocyklu, tzw. „stójkę”, dzięki której poprawiamy balans na motocyklu podczas jazdy. W późniejszym etapie warto znaleźć jakąś przeszkodę i starać się ją przejeżdżać na różne sposoby, tak aby urozmaicić trening o coraz to trudniejsze ćwiczenia.
Jak bardzo popularny jest e-trial w Polsce? Sądząc po liczbie otwieranych szkółek i coraz młodszych pasjonatach, to zainteresowanie tym sportem stale rośnie.
PR: Oczywiście nie jest to tak znany sport, jak żużel czy enduro. Wiele osób, gdy pierwszy raz widzi motocykl trialowy, nie rozumie dlaczego nie ma on siedzenia. To wynika z tego, że e-trial rzadko gości w polskich mediach. Jednak można zauważyć coraz większą liczbę osób już jeżdżących na motocyklu, które przesiadają się na ten do uprawiania trialu.
W 2022 roku zdobyłeś Mistrzostwo Polski w klasyfikacji generalnej oraz Mistrzostwo Polski Juniorów. Za Tobą udane starty w rundach mistrzostw Europu i Świata i pierwsze miejsca na podium. Jakie są twoje cele na ten rok i następny?
PR: Po pierwszej rundzie Mistrzostw Świata, gdzie zająłem drugie miejsce, ambicje rosną i moim celem jest wygranie rundy na Mistrzostwach Świata oraz wskoczenie na podium na koniec sezonu. Chciałbym też powtórzyć sukces z poprzedniego roku i ponownie zdobyć Mistrzostwo Polski w generalce. Natomiast zadanie na przyszły sezon to znalezienie sponsora, bez którego nie da się startować w Mistrzostwach Świata czy Europy, i oczywiście walka o czołowe miejsca w tych imprezach.
Twój przykład pokazuje, że zawodnicy z Polski mogą rywalizować z najlepszymi na świecie jak równy z równym. Jak oceniasz poziom polskiego e-trialu?
PR: Nie jest jeszcze tak wysoki, jak w Hiszpanii czy Francji, ale coraz więcej zawodników z Polski pojawia się na międzynarodowych imprezach. W e-trialu liczą się systematyczne i urozmaicone treningi, ciągłe podnoszenie poprzeczki oraz poświęcenie jak największej ilości czasu na dążenie do celu. Ten sport staje się popularniejszy z roku na rok i myślę, że w kolejnych latach będziemy mieli naprawdę świetnych zawodników liczących się w tej dyscyplinie.
E-Trial miał szansę pojawić się na olimpiadzie w Paryżu w 2024 roku. Jednak z doniesień prasowych wynika, że to jeszcze nie ten czas. Twoje marzenie to start na olimpiadzie?
PR: Oczywiście. Reprezentowanie Polski ma olimpiadzie to niesamowite wyróżnienie. Na tego typu zawodach sięga się granic swoich możliwości. To coś znaczniej bardziej wyjątkowego niż mistrzostwa świata. Bardzo bym chciał, żeby w przyszłości e-trial był obecny na olimpiadzie, ponieważ więcej osób mogłoby zauważyć piękno tego sportu.
W sportach motorowych coraz więcej mówi się o elektrykach. Wiem, że również w e-trialu pojawiają się pierwsze motocykle z napędem elektrycznym. Jak widzisz przyszłość tego rozwiązania? To będzie dodatkowy impuls dla rozwoju tej dyscypliny?
PR: Osobiście myślę, że cały świat zmierza w tym kierunku i z biegiem czasu wszyscy po prostu zaakceptujemy elektryki nie tylko w sporcie, ale i na ulicach miast. Technologia zmienia się tak szybko, że motocykle e-trialowe z roku na roku stają się coraz mocniejsze. Moim zdaniem będą wkrótce generować lepsze osiągi niż motocykle spalinowe, co wpłynie również na popularyzację tego sportu.
Na koniec o wyzwaniach. Czy jest jakaś figura, trasa, którą chciałbym wykonać/przejechać? A czujesz, że jest jeszcze poza twoimi możliwościami?
PR: Moim wielkim marzeniem jest start i ukończenie sześciodniowego rajdu w Szkocji (Scottish Six Days Trial, rozgrywane od 1902 r., co czyni je najstarszą imprezą motocyklową na świecie; przyp. red.), który jest dla trialowców czymś w rodzaju Dakaru. Każdego dnia do pokonania jest ponad 100 km w ciężkim terenie i zaliczenie 30 wytyczonych sekcji punktowanych – przeważnie w głębokich rzekach lub dwukilometrowych kamienistych podjazdach. To bardzo trudne zawody. Mam umiejętności, żeby się w nich pokazać z dobrej strony, ale na ten moment brakuje mi środków finansowych. A drugim takim wyzwaniem jest nauczenie się backflipa wraz z motocyklem, wybijając się z podjazdu. Brzmi ekstremalnie, natomiast myślę, że po treningach do gąbek mógłbym próbować wykonać ten trick w terenie.
Dziękuję za rozmowę. Życzę udanych startów i trzymam kciuki za „szkockie” marzenia.